Dzisiaj udalysmy sie do portu rybackiego, gdzie przez piekna won ryb...ekhem, przebijaja okrzyki zapracowanych rybakow. Niesamowicie pogoni,choc prosci i pracowici ludzie. Tzn-mezczyzni. Mieszkaja na swoich lodziach, nigdzie ani sladu koiety. Przybyli z Indii i Egiptu...
Tutaj nawet pytac nie musialam o pozwolenie fotografowania :) na poczatku ukrywalam sie miedzy skalami,ale potem Muhamed sam nas zaprosil na swoja lodz. z zaproszenia nie skozystalysmy- az tak im zaufac trudno,rozne rzeczy sie zdarzaja,ale pospacerowalam z aparatem po pomostach miedzy lodziami, usilowalam troche z nimi rozmawiac mimo moego mafi arabia, a ich mafi inglisz. pozostal jezyk gestow i porozumiewawczych usmiechow.
z tego co sie pozniej dowiedzialam,tutaj byl jakis znak fotografowania wypisany :D
i w tym momencie zostalam zauwazona.
baczek (no nie mam polskich znakow,noooo)
ten to jeden z moich ulubionych. oryginal,z wielka gracja przeciskal sie przez liny:D
a tutaj radosnie :)
pan rybki na targ niosl.. a ja myslalam,ze smieci wynosi,yhhh,, ;)
przerwalismy postrzyzyny:
a najlepsze wrzucone beda jutro :) sil brak,wrazen wiele
No comments:
Post a Comment